„Muszla” była katharsis, tworząc obraz, spadłam na dno. Siedziałam przy płótnie i byłam w rozpaczy. Chciałam pozbyć się wszystkich czystych płócien, które mam.
Na dno zabrały mnie te pajace, od nich się odbiłam i przypomniałam co jest sednem malarstwa. Domalowując te postacie, zapewne także doszłabym do sedna, ale potrzebowałam je zniszczyć i rozmazać w tło, żeby stworzyć grunt pod „Muszlę”.

„Dziś wiem, że z tymi artystycznymi studiami to wielka bzdura – powie Nowosielski już jako profesor emeryt. – Albo się ma talent i człowiek nauczy się czegoś sam, albo nie… Samouctwo kosztuje wiele czasu, zmusza do podwójnego wysiłku, jest trudne, ale z pewnością trwalsze. To znacznie lepszy sposób uczenia się. Akademia Sztuk Pięknych uczy rozpoznawać swoje powołanie. To wszystko”.
/ „Nietoperz w świątyni. Biografia Jerzego Nowosielskiego”, Krystyna Czerni



