„Wieczornik damski” to nie jest nazwa w stylu „zwis męski elegancki”, zamiast po ludzku „krawat”. To nazwa gatunkowa pewnego kwiatka, ładnego kwiatka, sielsko-anielsko-starowiejsko-zagrodowego. Zdobędę go i posieję w ogrodzie obok hortensji, bo po pierwsze, lubi cień (a u mnie cienia sporo), a po drugie – pachnie lawendą. Ale Bogiem a prawdą, wieczornik damski jako zamiennik dla słowa „szal” podoba mi się i mnie uśmiecha. Ma w sobie jakąś elegancję, „docelowość” i „miękkość”.
Na zdjęciach poniżej, „Wieczornik” razem z kolejnym najedwabnym wytworem mojej wyobraźni – „Ławicą”.
„Ławica” mieni się i błyszczy, faluje i oddycha. Ni to pływa, ni lata. Niesie energię: w jedności siła. Powstała na życzenie Maryli, która, podobnie jak Magdalena, zasugerowała jedynie kolory, treść pozostawiając mnie.
A skoro już miałam dwa szale w tym samym czasie, upięłam je w sukienkę.