Bogiem a prawdą wizja tego obrazu towarzyszyła mi od chwili kiedy zaczęłam malować. Na początku była kobietą w ogromnym kwietnym wianku i z rękoma złożonymi na podołku. Przypominała ukraińską pannę młodą z głową zakwitłą hibiskusami, raz Monicę Bellucci z reklamy Harper’s Bazaar, innym razem kolorowe cierpienie Fridy Kahlo. Elementy jej stroju, ułożenie ciała, kadry i kolory przychodziły stopniowo i nieustannie transformowały. Obraz był obok mnie, ale mnie nie nękał. Przypominał o sobie co jakiś czas, dopowiadał się i łagodnie się na mnie otwierał.
Szkic zaczęłam tworzyć niedawno, kiedy wizja przeobraziła się w makabrę: w prawą rękę kobiety włożyła sierp, aby poderżnąć jej gardło, a lewą trzymała jej głowę za włosy; pomyślałam, że nie bardzo mi się chce malować „Jana Chrzciciela”. Koniec końców „krew” popłynęła z czubka głowy, a swobodne dłonie postaci nie trzymają niczego.
Czego dowiedziałam się podczas pracy?
Na przykład tego, jakie jest pochodzenie nazwy „rabarbar”.
„Kojarzyć należy ją z niegdysiejszą nazwą rzeki Wołgi – Rha, którą to transportowano rabarbar z Azji do Europy. Dalszy człon nazwy wziął początek od określenia oznaczającego barbarzyńców, nadanego przez Greków. Grecy nazywali ją „Rha barbarum” – czyli Rha cudzoziemskie (barbarzyńca oznaczało każdego, kto żyje poza cywilizacją, w tym wypadku cywilizacją grecką). Natomiast barbar to spolszczone określenie barbarzyńcy. To oni bowiem przywozili interesującą nas roślinę”. / więcej tutaj.
Skąd wziął się rabarbar? Z postrzegania mojej córki: kiedy mnie wydawało się, że tytułem pracy jest „Pochodnia”, Jagienka uznała, że absolutnie i niezaprzeczalnie jest nim „Rabarbar”.
PS. Mąż zobaczył „Wielkiego Wezyra”, mama „Majestat w młodym wieku”, a moja koleżanka – „Władcę Oświeconego”.
W kontekście obrazu warto poszperać odnośnie grasicy (thymys chakra), siadu skrzyżnego (svastikasana) i energii akwamarynu.
Ciekawa jestem co Wy zobaczycie i usłyszycie w „Ja”. Wielość Waszych odczytów zadziwia mnie i zachwyca za każdym razem.
„Pochodnia” aka „Rabarbar” aka „Ja” to największy obraz jaki namalowałam. Ma wymiary 60 na 80 cm. Podobnie jak poprzednie, powstał w technice tempery na desce. Jest moją setną pracą. Dotychczasowe 99, ułożone w porządku chronologicznym, można zobaczyć w poprzednim wpisie.
Poddanie stanie się dużo łatwiejsze, kiedy zdasz sobie sprawę ze zmiennej natury wszystkich doświadczeń i tego, że świat nie może dać ci niczego o trwałej wartości. Dalej będziesz spotykać się z ludźmi czy angażować w różne działania, jednak bez pragnień i lęków egotycznego ja. Przestaniesz wymagać, aby jakaś osoba, sytuacja, miejsce czy wydarzenie dawały ci spełnienie lub czyniły szczęśliwym. Pozwolisz zaistnieć ich przemijającej i niedoskonałej naturze.
Cudem w tym wszystkim jest to, że kiedy uwolnisz się od niemożliwych żądań, każda sytuacja, osoba, miejsce czy zdarzenie staną się nie tylko satysfakcjonujące, ale bardziej harmonijne i pełne spełnienia.
/ Eckhart Tolle