Pani Doroto Kochana,
męczę się i morduję, bo bardzo bym chciała wyjść naprzeciw Pani prośbie i… o matko! Wygląda na to, że umiem czuć (no bo wszak doświadczam), ale nie umiem o tym sensownie napisać. Przychodzą mi do głowy takie słowa, jak: błogo, bosko, unoszę się, po wyjściu – frunę, świat jest barwniejszy i lepszy…
Jak to złożyć w całość „dla ludzi” ?
Swego czasu poprosiłam osoby, które masowałam, aby w kilku słowach opisały to, co czuły w trakcie masażu PeLoHa lub po nim. Niech powyższe wyznanie będzie wstępem dla kolejnych. Wszystkie były już publikowane na Fecebooku, ale trudno je tam odnaleźć. Stąd pomysł, by przekopiować je tutaj. Jest ich całkiem sporo, zatem będą się pojawiać po kilka, w oddzielnych postach.
Zdarzało mi się być masowaną w życiu, ale nigdy nie było to doświadczenie tak silnie oddziałujące na wszystkie zmysły i nie tylko… Miałam poczucie totalnej lekkości, jakbym fruwała albo płynęła bez angażowania żadnej fizycznej siły; no i ten moment kiedy masowałaś mi szyję a ja miałam wrażenie, że moja szyja osiąga długość szyi żyrafy – coś niesamowitego… Piękne i absolutnie metafizyczne przeżycie; na mnie nie bardzo działają używki, w sensie trawa albo nawet alkohol – czuję się po nich raczej źle niż dobrze, ale myślę sobie, że Twój masaż to dla mnie taka używka, rewelacyjne odprężenie.
(♥)
Masaże biorę nieregularnie, ale za to od dwóch lat. Początki to głównie wibracje w ciele, nieraz utrzymujące się tygodniami. I wizje w trakcie. Nie żebym była walnięta czy nawiedzona, ale byłam już pszczołą (to chyba podczas pierwszego masażu) i drzewem. Wielkim i silnym. Wreszcie w trakcie jednego z pierwszych masaży poczułam też odpalanie kolejnych czakr na ciele, jakby Dorota stała nade mną z zapalniczką. Leżałam, a one kolejno pyk, pyk pyk, otwierały się na światło. Teraz jest inaczej. Moja wciąż interpretująca wszystko głowa została wyłączona. A kiedy wyłączy się umysł, do głosu dochodzi serce. I wreszcie czuję. Czuję wszystkim, ciałem i energią mojego ciała. I miłość mnie wypełnia tak duża, że nie tylko chce się żyć, ale dawać ją innym.
(♥)
Wydaje mi się, że masaż PeLoHa nie do końca ma na celu kwestie fizyczne ciała – bardziej ukierunkowany jest na relaks, odprężenie i przeżycia duchowe. Niemniej jednak, masaż ten pomógł mi zaskakująco dobrze na uciążliwe bóle pleców. Byłam przekonana, że ten ból, wynikający ze zwykłego nierozruszania i siedzącego trybu życia, da się usunąć wyłącznie mocnym „męskim” uciskaniem i rozbiciem zastoin w mięśniach. A tymczasem harmonijne, delikatne masowanie wszystkich części ciała pomogło jak ręką odjął. Nie od razu, oczywiście, ale już po trzecim masażu byłam jak nowo narodzona. Nie przeżyłam uniesień metafizycznych, jak niektórzy masowani, ale za to zrelaksowałam się, wypoczęłam i, co najdziwniejsze, wyspałam – za każdym razem przy masowaniu stóp, a zwłaszcza pięt, odpływałam na kilka minut. Coś w tym musi być…
Ciąg dalszy nastąpi...
A tymczasem taka aromatyczna propozycja. W sam raz na grudzień, prawda?