Wyznań o masażu PeLoHa część druga

Kula białego światła i bezpieczeństwo jak w łonie matki. Tak to pamiętam.

 

Tak, wiem, pełnia Księżyca była tydzień temu, ale ten wpis nie jest o Księżycu, choć przecież jest o pełni. I to zdjęcie (stare, bo zrobiłam je we wrześniu 2011 r.) pasuje mi do zebranych wyznań jak ulał.

 

Wszystko wokół mnie i we mnie było lżejsze, bardziej miękkie i nieziemsko inne.

 

(♥)

 

Kosmos to nie jest gdzieś, coś, gdzie nigdy ludzie nie bywali. Kosmos nie zaczyna się za granicą Układu Słonecznego, czy naszej Galaktyki. Jest tu we mnie i stąd rozciąga się aż po swe dalekie granice. Zrozumiałem to podczas masażu Peace Love Harmony.

 

(♥)

 

Dotyk, który przewodzi, pozbawia ciała, obnaża, konfrontuje, wymusza całkowitą szczerość odsłaniając powoli Słońce. Bolesny kontrast pomiędzy Światłem i Ciemnością złagodzony bliskością Twojej Istoty.
Ten przytłaczający rozdźwięk pomiędzy moją ludzką częścią, a nowym stanem daje pierwsze znaki, że jeszcze długa droga. Dotyk Istoty to potwierdza. Ona widzi i jedno i drugie. Sama osadzona jest mocno w swojej ludzkiej postaci pełnej kontrastów i sprzeczności ze Światłem, które od niej bije.

 

(♥)

 

Kiedy tylko położyłaś dłonie na moim brzuchu, poczułam jakbyś przeniknęła nimi do wnętrza, aby (hmmm) poukładać mi narządy wewnętrzne jak wątroba czy żołądek. Chwilę potem mój brzuch zakwitł różą… Następnie wokół pępka wezbrał wir i przeniknął do jelit. Kiedy ten proces się zakończył i dotknęłaś dolnej części brzucha, to najpierw rozlało się ciepło, a potem zatraciłam całkiem poczucie reszty ciała. Był tylko brzuch, ale jakby symboliczny, zawieszony w kosmosie. W środku otworzył się perłopław z piękną białą perłą.

 

Ciąg dalszy nastąpi…

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to Top