Bratnia dusza
Zdarzyło się Wam spotkać bratnią duszę? Mnie zdarzyło się spotkać bratnie serce. A właściwie moje serce spotkało bratnie serce. Na chwilę się zatrzymało, tak jakbyście stanęli na ulicy po zobaczeniu kogoś, kto wygląda identycznie jak Wy. Zaraz potem pełne radości, choć ciągle ostrożne i niepewne reakcji tego drugiego, zaczęło się do niego wyrywać. Na szczęście drugie serce zareagowało podobnie. Nie biły równo. Jedno biło w odpowiedzi na drugie.
Po masażu serce długo tęskniło do tego drugiego. Kilka razy śniło mi się to zgodne bicie. Ta ekscytacja spotkaniem…
Sam naprzeciwko siebie
Spodziewałem się czegoś przyjemnego… Delikatne dłonie poćwiartowały moje ciało, a bez niego stanąłem sam naprzeciwko siebie. Odkrycie było zdumiewające, wszystkie dotychczasowe cierpienia zadawałem sobie sam. Nikt ani nic nie zadało mi żadnego bólu, wszystko co mnie spotkało i spotyka jest tak naprawdę obojętne wobec mnie. Dotknięcie niektórych spraw jest bolesne, nie mówiąc o ich wyrwaniu z korzeniami, ale ulga potem jest nie do opisania. Masaż to tylko początek procesu. Dzięki niemu poznajemy prosty mechanizm reakcji na świat… Reszta zależy od nas.
Dar od Boga
Błagałam Boga, by w mej udręce dał mi osobę, co ukoi mój ból.
A on mi wskazał drogę do Ciebie i ty serdecznie przyjęłaś mnie.
Ja nie wiedziałam co będzie grane i pomyślałam: raz kozie śmierć!
Pewnie wysłucha, pewnie poradzi, to psycholożka pewnie jest.
Ale co wtedy ze mną się stało, to przekroczyło błaganie me;
Ty powiedziałaś: wiesz co Cię czeka?
a ja Ci na to: tak szczerze to nie!
– Jeśli chcesz płakać, to płacz do woli,
jeśli się śmiejesz, to nie tłum nic,
wszystko możliwe będzie za chwilę, więc rób jak serce powie Ci.
Ja pomyślałam: przecież to masaż, więc czemu płakać miała bym,
więc odprężona leżę wygodnie, a ty masujesz plecy me.I wtedy nagle strach mnie obleciał, bo jakbym czuła dwie pary rąk.
Lecz jak to marna istota ludzka odrzucam takie myślenie w kąt.
Leżę na plecach, masujesz mą dłoń i wtedy nagle dostaję strzał.
To strzał tak piękny, tak przenikliwy,
to ręka Boga dotknęła mnie.
I tak chwyciłam, tak ściskałam, bo bardzo puścić bałam się.
Bo gdy trzymałam twą dłoń w mej dłoni, to ukojenie czułam swe.
Choć łzy jak grochy z oczu leciały, to radość serce wypełnia me,
bo tak bezpiecznie jak w tym momencie, to chyba nigdy nie czułam się.
Wiem, że cierpiałaś, bo bardzo długo twą dłoń trzymałam przy sercu mym.
Lecz ty cierpliwie przy mnie wytrwałaś, nie popędzałaś nigdzie mnie.
W końcu po długim dosyć czekaniu z wielkim oporem puściłam cię.To, co się działo w mym sercu i głowie jest nie do opisania.
lecz wiem na pewno, że w twej osobie prawdziwy Dar od Boga jest.
On Cię „skleił” na swe podobieństwo, bo to Peloha przecież jest.PS. przepraszam za błędy i amatorszczyznę, ale bardzo chciałam to opisać i Tobie Dorotko zadedykować.
To już trzeci wpis z wyznaniami o masażu PeLoHa. Link do części pierwszej znajdziecie tutaj, a tu link do części drugiej.
Zdjęcia zrobiłam na potrzeby artykułu o kuźni Zagórscy, który ukazał się w nieistniejącym już magazynie „Piękno i pasje”.
Wpis dedykuję Przyjaciołom.
Ciąg dalszy nastąpi…