Malowanie na jedwabiu wciąga, więc poddałam się klimatowi i zrobiłam kolejne dwa jedwabne kroki malując Jesień i Kasztanowiec. Idzie mi się tym jedwabnym szlakiem coraz weselej! 😀
PS. Jagienka też w ferworze… ale że ona ma inny system pracy, więc jeszcze nie mogę pokazać co wymodziła 😉
Tę apaszkę nazwałam sobie „Jesień”. Ja szalałam pędzlem, a ona przebarwiała się zupełnie jak jesienne kwiaty i liście. Koniec końców już nie wiedziałam czy to astry kwitną, czy może czerwienią się winobluszcze. No to ją sobie zaokrągliłam do całej pory roku 🙂
Jesień w pełni 🙂Początkowo trudno było mi zdecydować czy malować liście Kasztanowca w szacie letniej, czy już jesienne. Ostatecznie wygrało co widać 😉Kasztanowiec to apaszka z dedykacją dla drzewa, którego wprawdzie fizycznie już nie ma, ale przecież wciąż jest <3
A tak wygląda zamotana wokół szyi
↓
Coś jakby być ambasadorem własnej marki 😉 (zdjęcie dodane 28.10.2018)